Anwil przegrywa w finale Pucharu Polski
79:57- Anwil Włocławek przegrywa ze Stelmetem Zielona Góra i wraca do domu bez pierwszego od dawna trofeum.

Stelmet rozpoczął to spotkanie zaskakującą piątką graczy: Florence- Zamojski- Moore- Mokros- Djurisić, zorientowaną na zmiany krycia przy każdej okazji, natomiast Anwil zaczął fatalnie w ofensywie, od trzech strat i niecelnych prób z dystansu Nemanji Jaramaza, Fiodora Dmitriewa oraz Michała Chylińskiego i przegrywał 0:6 zanim spod samego kosza trafili kolejno Josip Sobin i Dmitriew. W połowie pierwszej kwarty trener Artur Gronek zdecydował się dokonać pięciu zmian jednocześnie, ale poskutkowało to tylko tym, że włocławianie objęli w końcu prowadzenie po rzucie z prawego skrzydła Jamesa Washingtona, który za chwilę zanotował też przechwyt, ale Anwil nie był w stanie kontynuować tej serii punktowej. Najbardziej efektowną akcją pierwszych 10 minut był zdecydowanie rzut Kamila Łączyńskiego z 8 metrów, który kontynuował tym samym swoją świetną serię strzelecką z wczoraj, ale ostatecznie to Stelmet prowadził 14:13. Na początku drugiej odsłony zielonogórzanie ponownie odskoczyli, ale ledwie dwa celne rzuty z gry(posiadanie w post-up Pawła Leończyka i drive Jaramaza) przez pierwsze 7 minut tej części gry wystarczyły zespołowi Igora Milicicia do spokojnego utrzymania się w grze- obie drużyny sporo pudłowały w pierwszej połowie, dopiero po trójce z lewego rogu Thomasa Kelatiego w ostatniej akcji ofensywnej Anwil stracił bezpośredni kontakt i do przerwy mieliśmy na tablicy rezultat 30:23. Na początku trzeciej kwarty znów pierwsze punkty wpadły na konto Stelmetu, niemoc włocławian przerwał dopiero Dmitriew, wymuszając faul Djurisicia i jednocześnie trafiając z półdystansu. Zespół trenera Gronka w pełni kontrolował jednak sytuację w tym fragmencie pojedynku, dopiero 2,5 minuty przed końcem trzeciej odsłony Leończyk trafił za 3 ze szczytu i zmniejszył różnicę do poziomu poniżej 10 punktów, ale też nie na długo, na 10 minut przed ostatnią syreną mistrzowie Polski prowadzili 51:37. Czwarta kwarta zaczęła się natomiast od pięciu kolejnych oczek Washingtona(łącznie 9 pierwszych punktów Anwilu w tej części gry), na które celnym rzutem z lewego rogu odpowiedział Mokros, potem z prawego skrzydła kolejne 3 punkty dołożył Djurisić i do końca meczu najważniejszym wydarzeniem było bardzo ładne wznowienie z autu Kelatiego, który bezpośrednio przerzucił piłkę na drugą stronę do Karola Gruszeckiego, a ten trafił z dystansu. Najlepsi w ekipie z Włocławka był dziś Washington(15 punktów, 4 asysty).